Skatalogowanych zabytków: 11364
Zarejestruj się
Miniatura Czajęcice
2011, zdjęcie Julia Schab

Użytkownicy współtworzący opis i dane obiektu

Julia Schab

Czajęcice

Województwo:świętokrzyskie
Powiat:ostrowiecki
Gmina:Waśniów
Rodzaj obiektu:Dwór

Historia

Dwór z 1850 roku, przebudowany w 1. poł. XIX w. z dobudową oficyny.

Park

Park z XVIII i XIX w.

Inne

Budynek inwentarski i spichlerz z pocz. XX w., stodoła murowano-drewniana z pocz. XX w.

Komentarze

Aby skomentować obiekt, zaloguj się. Jeżeli nie masz jeszcze konta w serwisie, zarejestruj się.

Bożena Poniatowska11 lat i 3 miesiące temu
Tu się wychowywalam jako dziecko.
Moi rodzice prowadzili w tym dworku Szkolę Podstawową i wieczorowe kursy dla doroslych.
Moja mama prowadzila dodatkowo teatr - występowala w nim mlodzież z okolicznych wiosek , a z czasem także dorośli.
Poziom byl wysoki - goście z Warszawy zachwycali się i poziomem nauczania, i teatru.
Na zamieszczonym zdjęciu tego nie widać, ale od strony poludniowej dworek mial ogromny, kamienny taras.
Z lewej strony ocieniony, rankami, ogromną lipą, której konary spinaly metalowe liny i klamry. Bylo to potężne drzewo- aby objąć pień potrzebabylo czterech roslych mężczyzn.
Poranne slońce oświetlalo Klasztor na Łysicy.
Taras to bylo miesce magiczne, szczególnie na przelomie czerwca i lipca, gdy lipa pachniala i brzęczala swe pszczele piosenki, ciężkie od przejedzenia motyle opadaly na , jeszcze nie gorące, kamienie tarasu, a klasztorne budowle lśnily bielą, pod chmurami.
Przed tarasem rosly róże - dla mnie, jako dziecka, bylo ich cale morze.
W parku roslo pelno ogromnych drzew - niektóre byly samotne, wyniosle, niebosiężne, inne rozlożyste, mocarne =posadzone w okręgi, w których, podczas upalów, zawsze bylo przyjemnie chlodno, byla tam tez aleja grabów, kilkumetrowej wysokości żywoploty z czerwonych i bialych glogów, jaśminy, kaliny, enklawy z drzewami owocowymi, a nad wszystkim górowaly przepotężne biale topole, platany , świerki, pod którymi kwitly kasztany, jaśnialy brzozy....... świat bajkowy i zaczarowany.
Na środku, najwyżej polożonego, stawu byla wysepka, także obsadzona wokól drzewami, można tam bylo doplynąć lódka; niższy staw pachnial tatarakiem i rosly nad nim sumaki, a w najniższym bilo żródelko i w pewnym miejscu woda nigdy nie zamarzala.
Dwór też kryl male i wieksze tajemnice - ale o nich napiszę, gdy będziecie chcieli o nich poczytać.
Teraz tylko się cieszę, że jest on remontowany i może odzyska dawny blask i duszę :)
Marcin Skowroński11 lat i 3 miesiące temu
Piękne wspomnienie Pani Bożeno! Ja bardzo jestem ciekaw owych dworskich tajemnic, zwłaszcza jeśli zostaną opisane w tak samo urzekający sposób. Pozdrawiam.
Bożena Poniatowska10 lat i 12 miesięcy temu
Sam dworek byl dla mnie fascynujący. Penetrowalam go, ciagle od nowa, od piwnic po dach -z którego ściągnęla mnie kiedyś mama i więcej nie pozwolila tam wchodzić.
Z dachu zobaczylam dokladnie ,iz dworek jest zbudowany w formie wielkiego L.
Ta niższa i skromniejsza część byla przeznaczona na mieszkania slużbowe.
Przeglądając kiedyś , bardzo dokladnie, wszelkie chemikalia, który byly umieszczone w dawnym pokoiku na zapasy, odkrylam, że ścianka tylna jednej z szaf porusza się. Za nią bylo przejście do części slużbowej dworku.
Póżniej je zamurowano :(
Oczywiście, że zabralam się za sprawdzanie innych szaf - w części szkolnej i mieszkalnej.
Nie bylo takich przejść:(
Dopiero rok póżniej, podczas porządków wiosennych - sukces!
Ogromna, wnękowa, szafa w naszej sypialni byla przykryta dywanem, takim ok.4m na 3m.
Ciężki byl, więc zdejmowalo się go tylko co jakiś czas.
Dywan trzepano, a ja wycieralam ogromną szafę z kurzu -nie bylo go wiele, więc postanowilam wyczyścić także wnętrze.
Uderzylam lokciem w boczną ściankę i uslyszalam, że pod spodem jest pusta przestrzeń.
Dlugo trwalo, zanim udalo mi się odkryć, iż należy sprytnie wyjąć ozdobne listwy, a dopiero wtedy można tam zajrzeć.
Ku mojemu rozczarowaniu bylo tam pusto. Miejsca dość dla doroslego czlowieka.
Okazalo się,że takie schowki mają wszystkie ścienne szafy w dworku.
Czemu mnie to ciekawilo? Czemu, miast bawic się lalkami, penetrowalam dworek i ogród, lazilam po drzewach, skalach, a nocami z psem po lesie - do czasu, aż dostalam wyrażny zakaz:)
Mialam 2 starszych braci - jasne,że byli dla mnie auturytetami i że nauka gwizdania np. byla ,dla mnie, ważniejsza od pięknie zaplecionych warkoczy:)
Zdarzaly się tam też niewytlumaczalne, niesamowite historie.
W cieple i spokojne, letnie noce ludzie widzieli, na tarasie, kogoś spacerującego z papierosem w ręku,
i nie odpowiadajacego na pozdrowienia.
Dworek nie byl ogrodzony i często ludzie przechodzili w pobliżu.
Sytuacja zrobila się tajemnicza jeszcze bardziej, gdy na tego zadumanego osobnika natrafila moja mama.
Z początku myslala, ze ktos przyszedl prosic o pomoc i nie mial odwagi zapukać o tak póżnej porze.( Mama często robila ludziom opatrunki, zastrzyki, pomagala, gdy zdarzyl się wypadek -lekarz byl daleko, a mama, sanitariuszka powstania warszawskiego, potrafila wiele.)
Jednakże postać nie odzywala się, a gdy mama chciala do niej podejść zaczęla oddalać się, po tarasie, w stronę parku. Zblizyla się do krawędzi tarasu.... i poszla dalej, w powietrzu. Zniknęla wsród drzew.
Taras mial okolo 1,20m wysokosci.
Mama mówila, ze nie czula lęku, najmniejszego niepokoju - po prostu byla zdziwiona.
Bliższe i dalsze okolice byly równie ciekawe, jak sam dworek.
Dzialo się tam wiele.

Daniel Brzeziński4 lata i 2 miesiące temu
Tak, za czasów "PRL", żyli piękni ludzie i ustrój im w tym (żeby takimi być) nie przeszkadzał...