Korytów

W Korytowie mielismy rowniez okruch szczescia...Otoz stojac juz pod sama brama ladnie pokazana na zdjeciu Bogdana ( ja sfotografowalem ja juz od wewnetrznej strony :) ) zastanawialismy sie jak dostac sie na teren palacu nie wchodzac w konflikt z...prawem :). Az tu nagle podjechal starszy pan...okazalo sie, ze byl to byly pracownik stojajcego nadal na terenie palacu spichlerza ( to ten budynek ozdobiony dwoma reliefami w ksztalcie twarzy, czesto mylony z samym palacem, ktory to posiada zielony dach i jest budynkiem stojacym obok, choc oba dzieli waski na jedynie dwa metry przesmyk, co staralem sie pokazac na zdjeciu i byc moze dlatego bywaja czesto mylone ). Otoz ow pan wskazal nam miejsce zamieszkania "klucznika" palacu, ktory to posiada magiczny klucz do owej bramy. Okazalo sie, iz wlasciciel zmieszkajacy jak narazie w Australii pragnie przekazac w przyszlosci palac wraz z wieloma nadal stojacymi budynkami gospodarczymi swym dzieciom bedacym obecnie jeszcze w wieku szkolnym. Musielismy u klucznika wzbudzic zaufanie, poniewaz zechcial pozyczyc nam klucz do bramy bysmy mogli zwiedzic cala posesje i zrobic kilka zdjec z bliska, choc sam palac byl zamkniety...