Skatalogowanych zabytków: 11364
Zarejestruj się

Użytkownicy współtworzący opis i dane obiektu

Rafał Gościnny

Zakliczyn

Województwo:małopolskie
Powiat:myślenicki
Gmina:Siepraw
Rodzaj obiektu:Dwór

Rejestr zabytków

Zespół:dworski z 2 poł. XIX w., nr rej.: A-436 z 24.11.1976
Park:nr rej.: A-436 z 24.11.1976

Stan obecny

Opuszczony.

Historia

Nazwa Zakliczyn pochodzi od nazwiska Zaklika, prawdopodobnie pierwszego osadnika w tej okolicy. Natomiast pierwszym znanym mieszkańcem, czy właścicielem był Aleksander z Zakliczyna, którego wymienia dokument sądowy z 1305 roku. 60 lat później jednym z następnych był wójt myślenicki i żupnik wielicki Hanko z Zakliczyna, o którym wiadomo z dokumentu króla Kazimierza Wielkiego z r. 1365. Prawnuk Hanki, też wójt myślenicki i żupnik wielicki, miał na imię Jordan i do niego to imię przeszło w nazwisko i dało początek możnemu rodowi Jordanów, którzy władali Zakliczynem i przyległemi wsiami przez około 400 lat. Pisali się Jordanowie z Zakliczyna. Najbardziej znanym był Wawrzyniec Spytek Jordan, kasztelan krakowski, żyjący w latach 1518-1568, który założył miasteczko Jordanów, a wieś Opatkowice zmienił nazwę na Zakliczyn, obecnie znany jako Zakliczyn nad Dunajcem.
Od II połowy XVIII wieku właścicielami dworu w Zakliczynie byli Massalscy, Białobrzescy, Brzezińscy, na których własność dworu przechodziła drogą małżeństwa lub dziedziczenia. Obok kościoła w Zakliczynie znajduje się częściowo zatarta płyta z wyrytym napisem: ?Feliks Brzeziński 1805-1865?, a wewnątrz kościoła po lewej stronie pamiątkowa tablica: ?Apolonia z Białobrzeskich Brzezińska zmarła w 1830 r.?
Według starych map dawny budynek dworu znajdował się mniej więcej w miejscu obecnego pawilonu rehabilitacyjnego zbudowanego przez Instytut Obróbki Skrawaniem, a stodoły na późniejszym pastwisku dworskim w pobliżu zasypanego teraz stawu.
W roku 1870 majątek kupił Wiktor Kopff, prezes sądu i senator Rzeczypospolitej Krakowskiej. Ziemi dworskiej było wówczas 140 ha roli i 60 ha lasów. Stare budynki zostały rozebrane, były podobno już znacznie zniszczone i obok w latach 1872-1890 zbudowano obecnie istniejące, to jest piętrowy budynek mieszkalny (liczący 12 pokoi) z dobudówką kuchenno-gospodarczą, stajnię z oborą i chlewnią, oraz wielką stodołę. Z budynków nie istniejących już, wzniesiono wozownię, oficynę mieszkalną i lodownię. Głęboka 20-sto metrowa studnia z ciosów kamiennych istniała już dawniej.
Wielkie koszty rozbudowy dworu spowodowały zadłużenie i konieczność sprzedaży dużej części gruntów. Nastąpiło to po śmierci Wiktora Koffa, za czasów jego syna Józefa, przed r. 1906. Nabywcami byli nie tylko mieszkańcy Zakliczyna i sąsiednich wsi, ale podobno także i sąsiednich okolic.
A zewnętrznej ścianie prezbiterium kościoła w Zakliczynie znajduje się tablica, niedawno odnowiona przez Księdza Proboszcza Pająka, z napisem: ?Wiktor Kopff ? Dr OO Praw, c.k.rz., Tajny Radca J.C.Mości, Senator b. Rzp.Krak., Prezydent c.k. Sądu Wyższego, Radca M. Krakowa, Członek nadzw. Akademji Umiejętności, ur. w Krakowie 1805, + 27 stycznia 1889.
Dwór zakliczyński był w posiadaniu rodziny Kopffów przez trzy pokolenia: od r. 1870 należał do Wiktora Kopffa i jego żony Józefy z Grabowskich (Józefa Grabowska (1818-1895) była córką Ambrożego, znanego księgarza i historyka krakowskiego. Jest jego ulica w Krakowie). Od Roku 1906 właścicielami byli Józef Kopff i jego żona Atalia z Przyborowskich, a od r. 1912 aktem dziedziczenia ich syn, a wnuk Wiktora, Tadeusz.
Cegła, której musiano użyć w wielkiej ilości do budowy budynków, była wypalana na miejscu w specjalnie wzniesionej cegielni. Na miejscu wyrobiska, skąd brano glinę, powstał później duży staw, obecnie zasypany (obok drogi prowadzącej do Myślenic). O latach budowy świadczą daty 1878, 1880, 1882, które zachowały się na wrotach stodoły. Kamień węgielny pod budynek dworu położono w r. 1872 (akt erekcyjny znaleziono pod progiem wejścia w czasie remontu przeprowadzanego przez Instytut Obróbki Skrawaniem).
Z czasów Kopffów pochodził pobliski park wraz z altaną i stawem kąpielowym (obecny lasek zwany Bykowcem o pow. ok. 1,5 ha). Prowadziła do niego aleja wysadzana drzewami zwana ?Plantami?. Do II-ej wojny zachowały się kamienne pozostałości altany: okrągły stół wkopany w ziemię, posadzka z płyt kamiennych, wydrążone okrągłe postumenty, w których dawniej były osadzone słupy podtrzymujące dach, oraz schody prowadzące do kąpieliska. Staw był zasilany wodą ze źródeł wypływających tam z głębokich parowów.
Przed dworem w dawnych czasach istniał staw, który później przez Kopffów został zasypany i na jego miejscu powstał duży owalny klomb. Starzy ludzie twierdzili, że wody nie spuszczano, stawu nie odsuszono i to było powodem zawilgocenia budynku. Niewątpliwie powodem był brak izolacji poziomej na fundamentach.
W jesieni w 1914 r. przez dwa tygodnie Zakliczyn znajdował się na linii front austriacko-rosyjskiego. Dotąd dotarła ofensywa rosyjska. Działa austriackie stąd ostrzeliwały pozycje Rosjan w sąsiednich Stojowicach. Po wielkiej bitwie pod Krakowem Rosjanie wycofali się na wschód, ale szkody w zasiewach (przetaczanie dział, konne oddziały, tabory, obozowiska) pozostały zarówno na polach dworskich, jak i wiejskich.
Ponadto wiele strat wyrządzili żołnierze rabujący i rekwirujący żywy inwentarz, zwłaszcza konie, ziarno, słomę, siano, narzędzia rolnicze, wszystko, co dało się wynieść.
W r. 1922 po 10-ciu latach posiadania, Tadeusz Kopff majątek sprzedał. Według ksiąg hipotecznych nabywcą był Roman Wandzel, który po trzech latach w r. 1925 sprzedał dwór Józefowi Czackiemu.
Józef Czacki, podobno dyrektor banku w Krakowie, zbudował szklarnię, bramę wjazdową, ogrodził obejście płotem ze sztachetami, pokrył dachy budynków gospodarczych blachą i przeprowadził remont domu mieszkalnego. Prawdopodobnie położono nowe tynki, bo na ścianie szczytowej widniała ułożona w tynku data ?1926?. Dużą inwestycją było założenie we wszystkich zabudowaniach instalacji elektrycznej. Agregat wytwarzający prąd o napięciu 110 Volt mieścił się w oficynie. (W r. 1934 agregatu już nie było, pozostała instalacja).
Po trzech latach w r. 1928 nowymi właścicielami zostali Edward i Waleria z Szalayów Groele, o ile wiadomo profesorowie Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Majątkiem zarządzał brat Edwarda Grolele. Po nich właścicielem w r. 1932 został Zdzisław Służewski, który jednak nie figuruje w księdze wieczystej (nie przehipotekował własności na siebie.).
W roku 1933 ponownie dwór przechodzi w ręce Józefa Czackiego, prawdopodobnie z powodu nie spłacenia należności przez poprzednich właścicieli. W tym roku dwór zostaje sprzedany Janowi Jaworskiemu, adwokatowi z Krakowa. W tym czasie na hipotece narosły zadłużenia bankowe, i to dość znaczne na rzecz jednego z banków krakowskich. Obszar gruntów wynosił wówczas 23 ha użytków rolnych i 26 ha lasu (na Czerwonej Górze) razem 49 ha.
W tym stanie, w r. 1934 dwór kupili od Jana Jaworskiego moi Rodzice, Wacław i Irena z Sokołowskich Iwaszkiewiczowie. Ojciec mój Wacław gospodarzył osobiście tylko przez pięć lat; we wrześniu 1939 został powołany do wojska, w randze por. artylerii, dostał się do niewoli sowieckiej, przebywał w obozie w Starobielsku i na wiosnę w 1940 r. został zamordowany przez NKWD w Charkowie, podobnie jak inni oficerowie w Katyniu.
Po wyjeździe mojego Ojca na front, z rozkazu miejscowej policji musieliśmy opuścić dom i udać się na ?uciekinierkę?. Podczas, gdy my uciekaliśmy przed Niemcami, nasz dom został całkowicie splądrowany i zrabowany, jak również zastaliśmy straty w inwentarzu żywym i martwym.
W czasie okupacji niemieckiej dwór prowadzony przez moją matkę, Irenę Iwaszkiewiczową, był konspiracyjnym punktem kontaktowym, ośrodkiem zaopatrzenia i łączności oddziałów Armii Krajowej operujących w lasach Beskidu Wyspowego. Tu również znajdowali schronienie ranni i chorzy akowcy, a później również uchodźcy z Powstania Warszawskiego. W okresie okupacji mieszkała też u nas rodzina wysiedlona z poznańskiego.
W r. 1944 w czasie nocnego napadu bandyckiego dwór i jego mieszkańcy zostali doszczętnie okradzeni. W 1945 r. po wejściu Sowietów, dwór nie uległ parcelacji z uwagi na mały areał gruntów (dekret o reformie rolnej przewidywał parcelację majątków powyżej 50 ha użytków rolnych.
W styczniu 1945 r. podczas działań frontu wojennego, żołnierz sowieccy zabrali konie, kilka krów, zbiory siana słomy, wozy, bryczkę i inne sprzęty gospodarskie i domowe. Zniszczyli również pasiekę rozbijając ule celem wydobycia miodu.
W parę miesięcy po przejściu frontu saperzy przystąpili do zbierania pozostawionych przez Niemców licznych min, pocisków armatnich, pancerfaustów i różnej amunicji. Wszystko to zgromadzili w pobliskim Bykowcu i wysadzili. W wyniku wybuchu wyleciały w domu szyby, pospadało część dachówek, załamał się dach lodowni i popękały ściany wozowni, która później pod ciężarem śniegu zwaliła się. W następnych latach trzeba było ruiny wozowni usunąć, rozebrać też mury lodowni, oficyny, i szklarnię, która straciła wszystkie szyby.
W czasach stalinowskich nękano moją matkę jako właścicielkę różnymi szykanami, rewizjami, wezwaniami do różnych urzędów, karmi niesłusznie nakładanymi, a nawet uwięziono, trzymając przez dwa tygodnie w piwnicy budynku bezpieki (UB) w Myślenicach pod fałszywym zarzutem nie oddania w terminie obowiązkowych dostaw.W tym czasie władze wymierzały również nadmierne podatki, daniny, domiary i kontygenty żywca, zboża, ziemniaków i mleka w ramach tak zwanej ?walki z kukłami?, co miało na celu niszczenie większych gospodarstw.
Aby sprostać tym nadmiernym obciążeniom i uratować gospodarstwo, moja matka zmuszona była większą część gruntów sprzedać. Obrót ziemią w tych latach pięćdziesiątych był zakazany, umów notarialnych zawierać nie można było. Więc sąsiedzi i okoliczni gospodarze nabywali pola, łąki w częściach las ?na słowo? czekając, kiedy będzie można umowy zalegalizować. Pierwsze kontrakty podpisano dopiero w 1959 r.
W tym czasie, aż do lat sześćdziesiątych, dom cały z wyjątkiem piętra był zajęty przez miejscowe urzędy: Gromadzką Radę Narodową, Pocztę i Samopomoc Chłopską.
Z biegiem lat coraz trudniej było ponosić koszty konserwacji, remontów i utrzymania tak dużych i prawie stuletnich budynków, które poza tym przewyższały nasze potrzeby i potrzeby niewielkiego już gospodarstwa.
Tak więc w r. 1976 całe obejście dworskie zostało sprzedane. Nabył je Instytut Obróbki Skrawaniem, który wkrótce przystąpił do remontu i przebudowy.
Kwota uzyskana ze sprzedaży nie była duża, gdyż obowiązywały w tym czasie ceny tak zwane ?państwowe?, znacznie niższe od rzeczywistej wartości.
W budynku mieszkalnym założono na fundamentach izolację, wymieniono stropy drewniane na ogniotrwałe, dach pokryto nowymi dachówkami, pokoje zostały podzielone na mniejsze, za to każdy wyposażony w łazienkę z WC, założono instalację elektryczną, wodociągową z ciepłą i zimną wodą, centralne ogrzewanie, w piwnicy urządzono kawiarnię, a na strychu salkę telewizyjną, wymieniono wszystkie okna. Jedynie elewacja wyremontowana, pozostała niezmieniona, gdyż cały zespół dworski, jako zabytek, podlegał ochronie konserwatora.
Budynek stajenny rozebrano i na jego miejscu postawiono o identycznym wyglądzie z przeznaczeniem na kotłownię kuchnię ze stołówką. Na miejscu dawnej wozowni powstał podziemny bunkier na węgiel. Od strony wschodniej zbudowano basen kąpielowy i brodzik dla dzieci. Wykonano głęboki odwiert dający wodę dla całego ośrodka sanatoryjnego, powstała też nowa stacja trafo.
Dużą inwestycją była budowa pawilonu rehabilitacyjnego, mieszczącego pokoje mieszkalne, zabiegowe, gabinety lekarskie. W podziemiu założono urządzenia i aparaturę do hydroterapii. Cały teren został skanalizowany (wraz z budową szamba), zelektryfikowany i ogrodzony.
Otwarcie ośrodka sanatoryjno-wczasowego nastąpiło w pierwszych latach osiemdziesiątych i był czynny przez cały rok przyjmując gości z całej Polski. W r. ok. 1992-93 Instytut Obróbki Skrawaniem obiekt wydzierżawił osobie prywatnej, a kuracjuszami byli emeryci, inwalidzi, kombatanci, osoby niepełnosprawne. Ostatnio ośrodek działa tylko w sezonie letnim.
Budynek stodoły przeszedł podstawowy remont; wzmocniono fundamenty, położono izolację w piwnicy, podmurowano ściany. Obecnie stoi on niezagospodarowany.
Należy jeszcze wspomnieć o zabytkowych dębach liczących ok. 400 lat, a od dawna objętych ochroną. Było ich sześć, jeden zwaliła burza w 1960 r., drugi zagrażający domowi musiał być ścięty. Były też dwie sosny amerykańskie, wejmutki, pomniki przyrody. W jednej z nich tkwił pocisk artyleryjski z 1914 roku. Próchniały od wewnątrz, pierwsza zwaliła się w r. 1959, druga siedem lat później.

tekst: Jan Iwaszkiewicz, /http://www.parafiazakliczyn.info/index.php/o-nas/historia-dworu/

Komentarze

Aby skomentować obiekt, zaloguj się. Jeżeli nie masz jeszcze konta w serwisie, zarejestruj się.

Ten obiekt nie został jeszcze skomentowany.